W Niemczech rośnie presja na energetykę węglową. Krajom takim jak Polska coraz trudniej będzie stawiać opór
Niemcy dołączają do grupy krajów UE, które dążą do osiągnięcia zerowej emisji CO2 do 2050 r. – piszą brytyjski dziennik Financial Times oraz Politico. To oznacza, że rośnie szansa na przyjęcie unijnej strategii w tym zakresie na szczycie Rady Europejskiej, która odbędzie się w czwartek.
Komisja Europejska zaproponowała w ubiegłym roku, by Unia rozpoczęła drogę do tego, by za trzydzieści lat nie emitować gazów cieplarnianych w ujęciu netto. Takie podejście oznacza, że konieczne będzie wprowadzenia technologii pochłaniania CO2 w ilościach, w jakich emisji nie uda się wyeliminować.
Dojście do zerowej emisji wiązać się będzie z tym, że węgiel, ropa i gaz nie będą dłużej wykorzystywane. Polska na razie nie ma takiego zamiaru – niektórzy krajowi politycy chcieliby, żeby z węgla jeszcze w 2030 r. powstawało 60 proc. energii elektrycznej (obecnie odsetek ten to 80 proc.).
Z kolei unijny cel na 2030 r. to ograniczenie emisji o co najmniej 40 procent. Apele, by emisję redukować szybciej, były dotychczas bezskuteczne m.in. ze względu na właśnie opór Niemców.
Kraj ten z jednej strony ogłosił rewolucję energetyczną – Energiewende – i mocno inwestuje w zieloną energetykę, z drugiej strony ze względu na skalę swojej gospodarki i duży udział węgla pozostaje głównym emitentem CO2 w Europie. Kanclerz Angela Merkel dotychczas chciała ratować klimat tylko w takim zakresie, w jakim jest to korzystne dla niemieckiej gospodarki.
Realia polityczne i ekonomiczne mocno się jednak zmieniają. Rząd Niemiec naciska na Merkel, by poparła plan dążenia do neutralności klimatycznej. Według wstępnych konkluzji z czwartkowego szczytu, do których dotarł Politico, sprawa nie jest jeszcze przesądzona. Jednak w momencie gdy cel zerowej emisji popierają Niemcy i Francja, krajom takim jak Polska coraz trudniej będzie stawiać samotny opór.