„Nasze wewnętrzne szacunki wskazują na to, że wsparcie finansowe Tauron dla TWD (Tauron Wydobycie, spółka zależna – red.) będzie możliwe nie dłużej niż do końca 2021 roku. Poprzez wsparcie finansowe rozumiemy finansowanie kapitałowe, jak również finansowanie w formie pożyczek i w ramach cash pool, a także wszelkiego rodzaju zobowiązania gwarancyjne i poręczenia za zobowiązania TWD” – czytam w oficjalnym piśmie, które prezes Taurona Wojciech Ignacok i wiceprezes ds. finansowych Marek Wadowski przesłali do swojej spółki zależnej.

Przeczytaj też: PGE chce pozbyć się węgla już w przyszłym roku

Z dokumentu wynika też, że od początku 2015 do połowy 2020 roku Tauron Wydobycie dostał od grupy aż 3,4 mld zł wsparcia, z tego 1 mld zł w postaci dokapitalizowania, a 2,4 mld zł w formie pożyczek, dotychczas niespłaconych. Te kwoty mocno przekładają się na poziom zadłużenia całego Taurona, który będzie musiał zobowiązania refinansować. Przy zaangażowaniu w węgiel to niemożliwe, bo – jak często w green-news.pl piszemy – banki i fundusze nie chcą współpracować z firmami wydobywającymi i spalającymi węgiel.

Ten wewnętrzny dokument Taurona trafił do mnie całkowicie nieoficjalnymi kanałami, więc spytałam grupę energetyczną o stanowisko. Spółka potwierdza: realizując swój Zielony zwrot musi pozbyć się węgla.

– Grupa została zmuszona do podjęcia decyzji o finansowym usamodzielnieniu się spółki Wydobycie. To konsekwencja aktualnej polityki instytucji finansowych, które nie chcą angażować środków w projekty górnicze – mówi Łukasz Zimnoch, rzecznik grupy Tauron. – Prawdopodobnie po 2021 roku nie będzie już możliwe finansowe wspieranie działalności górniczej w ramach grupy. Chodzi tu przede wszystkim o wiążące nas umowy i konieczność szukania na rynku refinansowania zapadającego wkrótce zadłużenia. Naszym nadrzędnym celem jest zapewnienie stabilnego finansowania dla całej grupy i realizacja zaktualizowanych kierunków strategicznych – dodaje.

Tauron ma trzy kopalnie węgla kamiennego na południu Polski – Janina, Sobieski i Brzeszcze. Ta ostatnia została włączona do grupy wyłącznie ze względów politycznych. Znajduje się w rodzinnym mieście Beaty Szydło, byłej premier w rządzie PiS. Wszystkie trzy kopalnie mają trudne warunki wydobywcze i cały podmiot regularnie odnotowuje straty.

O tym, że Tauron będzie chciał się pozbyć kopalń, dyskutuje się od dłuższego czasu. Teraz jednak sprawa staje się oficjalna, a do tego w podobnym tonie wypowiada się Polska Grupa Energetyczna. Jej prezes powiedział, że jeśli nie uda się wyjść z węgla, to PGE może złożyć wniosek o upadłość już za półtora roku. Więcej na ten temat przeczytasz tutaj.

Zaangażowanie w węgiel pogrąża krajowe spółki energetyczne. Dlatego trwa oczekiwanie na restrukturyzację sektora, w ramach której spółki mogłyby pozbyć się tego balastu. Zamówiony przez rząd projekt reformy do końca roku przedstawić ma spółka doradcza KPMG. Sektor na decyzje czeka już od dawna, a na obecnym etapie jest to już wyścig z czasem. Zyski generowane dzięki dystrybucji energii i jej produkcji w odnawialnych źródłach (OZE) są przepalane w węglu.

Przeczytaj też: Do zielonej energetyki popłyną astronomiczne pieniądze

Jednocześnie, jak pokazują ostatnie informacje z rynku, pozyskanie finansowania na zielone projekty nie jest problemem nawet dla borykającego się z problemami Tauronu. Spółka wyemitowała w ostatnich dniach obligacje o wartości 1 mld zł. Pozyskane w ten sposób pieniędze przeznaczy na OZE i redukcję emisji CO2. Podobną kwotę chce z rynku zebrać Orlen, który jako pierwsza w kraju firma ogłosił dążenie do neutralności klimatycznej.