Dla organizacji klimatycznych uwzględnienie atomu i gazu w taksonomii to duży błąd
Komisja Europejska opublikowała dziś taksonomię, czyli bardzo ważny akt delegowany określający, które z finansowanych technologii można uznać za „zielone” i przyjazne dla środowiska. Chodzi o to, by ukrócić finansowy greenwashing i jednoznacznie rozstrzygnąć, które inwestycje są naprawdę eko.
Przeczytaj też: Samochody elektryczne powodują wzrost emisji CO2?
Z projektu rozporządzenia wynika, że takimi zielonymi technologiami w energetyce są atom i gaz. W przypadku technologii gazowej należy spełnić restrykcyjne kryteria. Emisja powinna wynosić maksymalnie 270g CO2 na kilowatogodzinę dostarczanej energii (czyli 3-4 krotnie mniej niż polskie elektrownie węglowe). Alternatywą jest zmieszczenie się w limicie średnio 550 kg CO2 na każdy kilowat mocy wyjściowej instalacji w ciągu 20 lat. W dzisiejszym stanie technologii gazowych wypełnienie tych norm nie wchodzi w grę i trzeba będzie dokładać instalacje pochłaniające CO2, przestawiać w przyszłości bloki wytwórcze na wodór lub po prostu ograniczać produkcję.
Rozmyte natomiast zostały wymagania dotyczące wykorzystania gazów odnawialnych. Wcześniej w akcie delegowanym określone były progi do wypełnienia na 2026 i 2030 rok. Obecnie proponowane jest tylko całkowite przejście na takie paliwo do 2035 roku. To odległy termin.
Uwzględnienie w taksonomii atomu i gazu jest zgodne z oczekiwaniami Polski. Gdyby zależało to od polskich decydentów, restrykcje w sprawie gazu byłyby pewnie jeszcze bardziej liberalne. Trzeba jednak pamiętać, że banki już dzisiaj udzielając finansowania klientom z sektora energetycznego pytają o zgodność projektów inwestycyjnych z kryteriami taksonomii. Jednocześnie tegoroczna zima wyraźnie pokazała, że Unia Europejska nie jest jeszcze w stanie utrzymać stabilnych dostaw energii bez użycia technologii gazowej.
Mimo to dzisiejsza propozycja Brukseli została ostro skrytykowana przez organizacje aktywistyczne, zajmujące się ekologią i klimatem.
– To oszukiwanie europejskich inwestorów i obywateli. Naszym zadaniem było powstrzymanie greenwashingu. Ta propozycja będzie nie tylko go wzmacniać, ale także wypierać prawdziwe inwestycje w zieloną energię. Komisja Europejska próbowała pójść na skróty, pod kierunkiem największych państw członkowskich UE, forsując gaz i energię jądrową poprzez „zieloną” taksonomię i nie przyjmując kategorii „bursztynowej”. Czyniąc to, podkopała swój własny Zielony Ład i pakiet Fit for 55 – ocenia Sandrine Dixson-Declève, wiceprezydentka Klubu Rzymskiego i członkini doradzającej Komisji Platformy na rzecz Zrównoważonych Finansów.
Według WWF, propozycja taksonomii powstała pod ogromną presją przemysłów faworyzowanych przez niektóre europejskie rządy i należy ją ponownie przemyśleć.
– Francja od miesięcy działała na rzecz uznania energetyki jądrowej za zrównoważoną w ramach unijnej taksonomii. W zamian za poparcie ze strony Polski, Węgier, Czech, Słowacji oraz innych państw, rząd francuski zgodził się wesprzeć gaz ziemny, pomimo braku podstaw naukowych. Niemcy wspierają uwzględnienie gazu, ale odrzucają energetykę jądrową. Po stronie dowodów naukowych stanęła Hiszpania, sprzeciwiająca się uwzględnieniu zarówno gazu jak i energetyki jądrowej. Grupa państw takich jak Austria, Dania, Luksemburg i Portugalia sprzeciwiają się energetyce jądrowej. Rząd Austrii obiecał podważać legalność każdej regulacji, która uwzględni energetykę jądrową. Podczas gdy część państw członkowskich brała udział w przygotowywaniu tej propozycji, Parlament Europejski – oraz obywatele – zostali z tego procesu wykluczeni – uważa Ester Asin, dyrektorka europejskiego biura WWF.
Przeczytaj też: Banki chętnie finansują zieloną transformację
Zielone światło dla inwestycji w energetykę nuklearną i wykorzystanie gazu do produkcji energii niweczy też starania organizacji pozarządowych i think-thanków, które chciały prawdziwie zielonego i zeroemisyjnego transportu. Z drugiej strony przyspieszenie transformacji energetycznej z wykorzystaniem gazu będzie oznaczać łatwiejszy dostęp do finansowania inwestycji związanych z tym paliwem. W polskich realiach może to oznaczać powrót do projektów biogazowni, połączonych z hubami ładowania pojazdów elektrycznych. Takie pomysły pojawiały się kilka lat temu w największych spółkach energetycznych w kraju. Jeśli taksonomia zostanie przyjęta, czeka nas jeszcze wiele dyskusji na temat emisyjności pojazdów elektrycznych. Plus jest taki, że era węgla kończy się bezpowrotnie.
Przeczytaj też: Tauron sprawdzi, czy wodór przyda się w energetyce
Co będzie dalej? Parlament Europejski i Rada (czyli organ reprezentujący państwa członkowskie UE) rozpoczną trwający od czterech do sześciu miesięcy okres weryfikacji, w którym będą miały możliwość zawetowania propozycji Komisji (Rada UE: co najmniej 20 państw reprezentujących 65 proc. ludności UE. Parlament UE: większość członków (co najmniej 353 posłów do PE). Akt delegowany stanie się automatycznie prawem UE, jeżeli żadna z tych dwóch instytucji nie zablokuje go. Oczekuje się, że najważniejsza bitwa odbędzie się w Parlamencie Europejskim, gdzie posłowie już wyrazili swoje zdanie, że czują się marginalizowani przez Komisję Europejską i wzywali do szerszych konsultacji przed wydaniem tego aktu.
Współpraca: Agata Rzędowska
Foto: Avaaz/TT