Metan, uwalniający się z polskich kopalni, odnotowuje nawet Europejska Agencja Kosmiczna, która opublikowała raport na ten temat
ESA, Europejska Agencja Kosmiczna, stale bada jakość powietrza na Starym Kontynencie przez satelitę Sentinel-5P. Właśnie upubliczniła wyniki obserwacji, które dotyczą metanu uwalnianego do atmosfery w różnych obszarach Europy.
Metan to jeden z gazów cieplarnianych, który ma ponad 28-krotnie większy potencjał cieplarniany od dwutlenku węgla (w ujęciu stuletnim). To też drugi pod względem występowania – ustępuje tylko CO2 – gaz cieplarniany. Według danych Komisji Europejskiej Polska jest na czele „producentów” tego gazu, a w pierwszej dziesiątce emitujących go kopalni w UE wszystkie znajdują się w naszym kraju. Szacunki ESA wskazują na to, że tylko tych 10 kopalni odpowiadało za emisję 282 300 ton metanu do atmosfery w 2020 roku.
Przeczytaj też: Węgiel królem niemieckiej energetyki
ESA podkreśla, że największe skupisko, w którym odnotowano anomalie związane z nadmiarem emisji metanu, to Górnośląskie Zagłębie Węglowe. „Dzięki obserwacjom w zakresie emisji metanu z satelity Sentinel-5P możemy przyglądać się regionom, gdzie występuje jego nadmierne stężenie” – czytamy.
Wycieki metanu – pisał o tym think-tank Ember – z kopalni węgla w Polsce stanowiły w 2018 roku 70 proc. wszystkich w Europie. Organizacja sięgnęła wtedy po porównanie, że 659 kiloton metanu (659 tys. ton), które wówczas trafiły do atmosfery w ciągu roku, było bardziej szkodliwe niż 12 miesięcy pracy Elektrowni Bełchatów. Jak wskazywano, uwolniony tak metan odpowiadał mniej więcej 56,7 mln ton CO2, a Bełchatów miał wtedy 38,3 mln ton CO2 emisji (przyjęto wtedy jednak inny przelicznik, nie dla 100-letniego okresu, a 20-letniego, gdy wskaźnik szkodliwości metanu do CO2 wynosi 1:72 lub 1:86). Warto zwrócić uwagę na mimo wszystko znaczący spadek emisji metanu z kopalń, ponieważ według ESA było to ponad 282 tys. ton w 2020 roku, gdy w 2018 Ember pisał o 659 tys. ton.
ESA podawała szacunki tylko dla 10 najbardziej emisyjnych kopalni. Natomiast według ClientEarth w 2019 roku Polska miała 1,8 mln ton emisji metanu, z czego 32,2 proc. miało pochodzić z kopalń, a więc około 579 600 ton.
Przeczytaj też: Unijni ministrowie spowalniają prace nad przepisami dotyczącymi baterii
Na mapach ESA widać bardzo dobrze, kto miał, ma i będzie mieć przez najbliższe lata problemy z metanem, padło na Polskę (nie ma większego emitenta, dodatkowo do tej emisji dochodzi zwłaszcza w jednym obszarze). Takie punkty w Europie to jeszcze cały zachodnio-północny obszar Turcji, skupisko kopalń w Bośni i Hercegowinie, a także na pograniczu czesko-niemieckim.
Co robić z uwalnianym metanem? Oczywiście najprościej byłoby zawiesić wydobycie w kopalniach, ale trzeba pamiętać, że nawet te zamknięte nadal emitują metan, więc problem nie rozwiązałby się całkowicie. Jest też alternatywa, by metan wyłapywać, jednak nie zawsze jest to możliwe, aczkolwiek w Polsce wzrosła liczba instalacji, które pozwalają to robić i potem zamieniać metan na energię elektryczną czy cieplną.
Były też pomysły, aby emisje metanu obwarować takimi przepisami jak CO2 i ustalać odgórne limity, ale na razie nic w tym zakresie się nie zmieniło.