Było wiadomo, że w sprawie liberalizacji przepisów nie będzie łatwo, a to tylko kolejna odsłona sporu
Ministerka klimatu i środowiska Anna Moskwa ogłosiła na Twitterze, że osiem kamieni milowych z Krajowego Planu Odbudowy dotyczy obszarów klimatu czy transformacji i środowiska. Realizacja siedmiu z nich – stwierdziła Moskwa – została zakończona. Ostatnim kamieniem milowym ma być liberalizacja tzw. zasady 10H, czyli zniesienie przepisów „ustawy antywiatrakowej”. Aktualne zasady sprawiają, że na 99 proc. terenów kraju nie da się postawić turbin, ponieważ nie spełniają jednego wymogu: mogą powstawać w odległości od zabudowań nie mniejszej niż 10-krotność ich całkowitej wysokości.
„Ósmy (kamień milowy – red.) to ustawa 10H, która jest gotowa i w poniedziałek będzie dyskutowana na Komitecie Stałym” – napisała w sobotę szefowa MKiŚ, a wspomniany poniedziałek to 13 czerwca tego roku. O tym, co dokładnie zawiera projekt ustawy, który ma odblokować wiatraki, pisaliśmy w tekście Coraz bliżej końca walki z wiatrakami. Znamy projekt nowych przepisów dla turbin na lądzie. Na te zmiany czekają branża wiatrowa i przemysł, bo pozwolą one na inwestowanie w turbiny na lądzie. „Ustawa antywiatrakowa” obowiązuje od 2016 roku. Jeżeli po tym terminie powstawały w Polsce farmy wiatrowe, to w zasadzie na podstawie decyzji wydanych przed wejściem w życie „zasady 10H”.
Przeczytaj też: Sasin ogłasza, że trzeba przejść z węgla na OZE. I doinwestować kopalnie
Przedstawiciele resortu zaznaczali, że zależy im na tym, by ustawa trafiła do Sejmu jeszcze w czerwcu. Problem w tym, że jak wynika informacji green-news.pl, projektem Komitet Stały Rady Ministrów miał się zająć już w czwartek (9 czerwca), ale tak się nie stało. Wielokrotnie podkreślaliśmy: w Prawie i Sprawiedliwości w sprawie wiatraków górę bierze polityka. Wśród polityków i polityczek tej partii, a także w Solidarnej Polsce, jest wielu przeciwników turbin wiatrowych na lądzie. Różnie to argumentują, ale sprzeciw jest, bo jest, kropka.
Wygląda więc na to, że Anna Moskwa musi trochę polobbować za liberalizacją. Nie pomogły zapowiedzi tańszej energii z OZE i uniezależnienie się od rosyjskich paliw kopalnych, więc teraz narracja przesuwa się w inną stronę: zniesienie „zasady 10H” w obecnym kształcie ma być ważne dla KPO. Zapewne tak jest, jak najbardziej, ale dotychczas nie pojawiało się to jako argument w debacie. Zwłaszcza że MKiŚ dopiero co przejęło nadzór nad projektem od Ministerstwa Rozwoju i Technologii, a przepisy są znane od ponad roku, tylko utknęły na wiele miesięcy.
Niewykluczone więc, że obóz rządzący, zamiast chwalić się zniesieniem przepisów, będzie opowiadał, że to element uzgodnień wokół KPO i dlatego zdecydował się na taki krok.
Przeczytaj też: Gdyby nie farmy wiatrowe, prąd w Polsce byłby jeszcze droższy
Krytycy zresztą szybko ruszyli na Annę Moskwę – a konkretnie Janusz Kowalski, były wiceminister aktywów państwowych. Poseł Solidarnej Polski zarzucił szefowej MKiŚ, że zmiany z ustawy są „dobre dla niemieckiego sektora OZE(odnawialnych źródeł energii)”, a budowanie niestabilnych źródeł energii może grozić blackoutem. „Powielanie niemieckiego modelu transformacji (prymat OZE) w Polsce to wielki błąd” – skwitował Kowalski na Twitterze.
„My węgiel i gaz jako paliwa przejściowe (węgiel do 2049). DE (Niemcy – red.) to gaz (oficjalnie). My mały i duży atom. DE zero atomu. My technologie wychwytywania CO² i każdy wodór, DE bez wychwytu i tylko „czysty” wodór. DE 45 proc. OZE i import, my zrównoważony rozwój OZE. Gdzie te podobieństwa?” – odpowiedziała mu Anna Moskwa. Co ciekawe, na tym się nie skończyło, ponieważ Kowalski na Twitterze postanowił nie tylko skontrować ministerkę, ale poszedł krok dalej, zamieszczając coś na kształt energetycznego manifestu.
My węgiel i gaz jako paliwa przejściowe (węgiel do 2049). DE to gaz (oficjalnie). My mały i duży atom. DE zero atomu. My technologie wychwytywania CO² i każdy wodór, DE bez wychwytu i tylko "czysty" wodór. DE 45 % OZE i import, my zrównoważony rozwój OZE. Gdzie te podobieństwa?
— Anna Moskwa (@moskwa_anna) June 11, 2022