Energetyka jądrowa i gaz mogą liczyć w Europie na dopłaty. Coraz bliżej ostatecznych rozstrzygnięć
Parlament Europejski przesądził dziś o losach taksonomii, czyli przepisów stanowiących, jakie inwestycje będą uznawane za „zielone”. Europosłowie zagłosowali za tym, by atom i gaz zostały w taksonomii uwzględnione. To oznacza, że można będzie obejmować je mechanizmami wsparcia UE, jako źródła zrównoważone, przyjazne dla środowiska i wspierające transformację energetyczną.
Mocno wpłynęła na to wojna w Ukrainie i nasilający się kryzys energetyczny. Jeszcze w czerwcu dwie komisje PE (Komisja ds. Gospodarczych i Monetarnych – ECON oraz Komisja Ochrony Środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności – ENVI) sprzeciwiły się w rezolucji, by gaz i atom dodać do taksonomii.
Przeczytaj też: Przemysł czeka na elektrownię jądrową. Polskie firmy w końcu sprawdzą się w kraju
Kolejnym etapem prac nad taksonomią będzie trilog, czyli negocjacje między Parlamentem Europejskim, Komisją a Radą. Trzeba jednak pamiętać, że tylko komisje PE były przeciwne włączeniu do niej atomu i gazu.
Dzisiejsza decyzja Europarlamentu to dobry sygnał dla Polski. Nasi przedstawiciele w Brukseli jeszcze przed agresją Rosji na Ukrainę zabiegali, pisząc do Komisji Europejskiej, by w taksonomii znalazły się także atom i gaz. Pod porozumieniem podpisali się zarówno politycy z Koalicji Obywatelskiej, jak i PiS. A o poparcie dla pomysłu zabiegali były premier Jerzy Buzek i Bogdan Rzońca z PiS. Jednak już wtedy nazywanie gazu „zielonym” budziło wątpliwości, ponieważ wykorzystanie tego paliwa, choć w mniejszym stopniu niż węgla, wiążę się jednak z emisją CO2.
Wojna w Ukrainie wywróciła wszystko do góry nogami. Jak wiadomo, w UE nieprzychylnie patrzy się na import gazu z Rosji (po latach uzależniania niektórych gospodarek od dostaw z tego kierunku). Choć embarga na błękitne paliwo nie ma, to niektóre państwa, w tym Polska, już zostały odcięte od dostaw przez Gazprom. Dodatkowo Unia w ramach REPowerEU chce odciąć się od zapotrzebowania na to paliwo. W tej sytuacji trudno zrozumieć, dlaczego inwestycje gazowe miałyby otrzymywać wsparcie z unijnych funduszy.
Szaleństwo wokół cen gazu kiedyś ustanie, sytuacja może się ustabilizować. Wówczas może wrócić do łask. Jest mniej emisyjny od węgla i w wielu miksach energetycznych może okazać się niezbędny do realnego wpływania na redukcję emisji CO2 jako paliwo przejściowe.
Przeczytaj też: Raport poprzedzający budowę elektrowni jądrowej „w oparciu” o technologię z USA
Inaczej sprawa ma się z energetyką jądrową. Są państwa, jak Niemcy i Austria, które atomu nie mają albo zaraz przestaną mieć (Berlin mimo kryzysu wywołanego wojną twardo stoi na stanowisku, że wygasi swoje ostatnie elektrownie jądrowe). Rozwijać atom chcą natomiast Czechy, swoje możliwości bada Bułgaria. W Polsce także mają powstać bloki jądrowe. Brak atomu w unijnej taksonomii mógłby te plany pokrzyżować. W wielu dotychczas opublikowanych analizach dotyczących transformacji energetycznej kraju zakładano rozwój energetyki jądrowej nad Wisłą, a budowa siłowni jest wpisana w plany PEP20240.
Energetyka jądrowa ma być rozwiązaniem zwłaszcza dla tych państw, które jak Polska, mają sporo mocy węglowych w miksie. Spór dotyczył tego, czy uznawać atom za nisko- lub zeroemisyjne źródło energii i zrównywać go z odnawialnymi źródłami (OZE) w taksonomii. Bloki jądrowe w trakcie pracy nie emitują CO2. Natomiast ze względu na swoje rozmiary i potrzebne do budowy materiały mają na etapie powstawania spory ślad węglowy, ale potem pracują przez 60, a nawet 80 lat, więc ten rozkłada się w czasie.