Według ministerki klimatu w Polsce będzie trzeba wprowadzać ograniczeń zużycia prądu. – Damy sobie radę sami. Nie potrzebujemy ani pani przewodniczącej (von der Leyen – red.), ani nikogo – mówiła w Polsat News.
Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zaproponowała w środę, by w Unii Europejskiej wprowadzono obowiązkowe ograniczenie zużywania energii elektrycznej w godzinach szczytu. Szefowa KE opowiedziała o tym pomyśle dwa dni przed nadzwyczajnym spotkaniem Rady UE ws. energii zaplanowanym na 9 września.
Propozycję von der Leyen skomentowała na antenie Polsat News ministerka klimatu i środowiska Anna Moskwa, której zdaniem to państwa decydują o swojej polityce energetycznej, a nie Bruksela. – Rozumiem, że przewodnicząca KE chciałaby, żebyśmy oszczędzali energię i może apelować, może zachęcać, pokazywać dobre przykłady, ale nie ma żadnych kompetencji, żeby jakiekolwiek państwo do tego zmuszać – powiedziała szefowa MKiŚ.
Przeczytaj też: Czy zabraknie prądu? PSE mogą sięgnąć po nieużywany dotąd instrument
– Unia Europejska próbuje sobie nadawać kompetencje, których nie ma (...). Nasze prawo nam pozwala na takie działania. Mamy własne kompetencje. Nie potrzebujemy ani pani przewodniczącej (von der Leyen – red.), ani nikogo – zadeklarowała Moskwa. Przypomniała przy tym, że podobny pomysł, tylko dotyczący ograniczenia zużycia gazu, pojawił się na przełomie lipca i sierpnia.
Ostatecznie obowiązku nie wprowadzono, ale państwa UE zobowiązały się dobrowolnie zmniejszyć zapotrzebowanie na gaz o 15 proc. Rozporządzenie w tej sprawie przyjęto większością kwalifikowaną, sprzeciwiła się mu Polska. Jak argumentowano, w kraju i tak zmniejszyliśmy zużycie gazu o 17 proc. Jednocześnie jest w tym rozporządzeniu mechanizm, który mógłby pewne zobowiązania uruchomić. Przypomniała o nim właśnie szefowa MKiŚ. – Jeżeli pięć państw europejskich zwoła Radę i ogłosi sytuację kryzysową, wtedy państwa UE głosują większością w sprawie tych przymusowych, 15-procentowych obniżek. Co nie oznacza, że my te ograniczenia wdrożymy – powiedziała.
Ze słów ministerki klimatu wynika też, że Polska, inaczej niż inne państwa europejskie, nie zamierza wprowadzać oszczędności przed i w trakcie nadchodzącej zimy. Tymczasem kolejne środowiska apelują, by już oszczędzać zużycie energii i jej nośników w związku z kryzysem i niepewną sytuacją na rynku surowców. – Damy sobie radę sami (...). Nie mamy żadnego planu ograniczeń (energii – red.), oczywiście plany kryzysowe w każdym państwie są. I my w Polsce takie plany kryzysowe mamy. Nie planujemy jednak tych ograniczeń obowiązkowych wdrażać – powiedziała.
Przeczytaj też: Węgla brak, a gaz zbyt drogi. Ceny zaczynają siać spustoszenie
Anna Moskwa przekazała również, że według jej wiedzy w agendzie aplanowanej na 9 września Rady UE ws. energii z nie ma zapisanej sprawy ograniczeń energii elektrycznej. Jednocześnie to nie piątkowa Rada może być najważniejszą datą dla von der Leyen i jej pomysłu. 14 września szefowa KE wygłosi doroczne orędzie o stanie Unii i to wtedy może rozpocząć lobbing za tą propozycją.
Fot. MKiŚ