Ceny węgla dla ciepłownictwa są pięć razy wyższe niż przed rokiem, a jego zapasy o jedną trzecią mniejsze. Wraz z nadejściem mrozów weszliśmy w okres testowania odporności systemu energetycznego
Think tank Instrat opublikował kluczowe statystyki dotyczące rynku węgla kamiennego w Polsce. Dane pochodzą z września bieżącego roku, a więc z okresu tuż sprzed rozpoczęciem sezonu grzewczego. Sytuacja jest daleka od normy – już od ponad roku mamy do czynienia z kryzysem energetycznym.
We wrześniu 76 proc. energii w kraju wyprodukowano z węgla (47 proc. miksu to węgiel kamienny, 29 proc. – brunatny). Przy takim uzależnieniu krajowej energetyki od tego surowca niepokojąco przedstawiają się wyniki wydobycia. Węgla kamiennego w kraju pozyskujemy coraz mniej.
Przeczytaj też: Pekao wraca do węgla. Będzie finansować handel paliwem
Między sierpniem a wrześniem ten spadkowy trend wyhamował, ale stale pogarsza się sytuacja po stronie sprzedaży. We wrześniu wyniosła ona 3,72 mln ton. Dla porównania w marcu polskie kopalnie sprzedały 5,46 mln ton węgla kamiennego. Sytuacji nie ratują zapasy, które pozostają w ostatnich miesiącach na niemal stałym poziomie. Jak pisaliśmy, w sierpniu na przykopalnianych zwałach było niewiele ponad milion ton węgla kamiennego, a miesiąc później 1,09 mln. Łączne zapasy węgla w kopalniach i elektrowniach wynoszą 6,34 mln ton, czyli o ponad 3,6 mln ton mniej niż rok temu.
To wszystko przekłada się na ceny węgla dla energetyki i ciepłownictwa. We wrześniu za tonę węgla kamiennego według wyliczeń Instratu płacono 628 zł (średnia w 2021 roku to zaledwie 248 zł/t). Jeszcze gorzej sytuacja wygląda w ciepłownictwie. We wrześniu węgiel dla ciepłowni kosztował 1509 zł/t, czyli był pięć razy droższy niż przed rokiem.
Jeżeli przyjąć, że październik i listopad też nie przyniosły przełomu w polskim górnictwie (a nic na to nie wskazuje), to można zacząć otwarcie mówić o zbliżającej się pierwszej próbie dla energetyki. Wydobycie i sprzedaż węgla są na rekordowo niskich poziomach, a zapasy stopniały.
Przeczytaj też: JSW z rekordowymi zyskami. Drogi węgiel wynagrodził spadki wydobycia
W ostatnich dniach margines bezpieczeństwa maleje coraz szybciej na skutek mrozu. Jeszcze dwa tygodnie temu, kiedy było znacznie cieplej, pracowały źródła węglowe o mocy około 10 GW. Wtedy według serwisu Electricity Maps krajowe emisje wynosiły 563 gramów CO2 na kilowatogodzinę. Niecałe dwa tygodnie później, 19 listopada, gdy przyszedł pierwszy mróz, a przy okazji mniej wiało – węglowe elektrownie musiały zwiększyć moc. Emisje poszybowały do 718 g/kWh, a elektrownie węglowe pracowały już z mocą ponad 15 GW.
Im częściej będzie dochodziło do takich sytuacji, tym gorzej dla wytwórców. Nie tylko z powodu topniejących zapasów, ale i kosztów – uruchamianie kolejnych siłowni na węgiel to wydatki związane z emisjami CO2. Między innymi dlatego nie brakuje głosów, że w sektorze trzeba szybko zwiększyć inwestycje w alternatywne źródła energii, a konkretnie – odnawialne. Choć są zależne od warunków pogodowych, to nadal każdy megawat mocy zainstalowanej w OZE da oddech – także finansowy – wytwórcom w kraju. Niedawno mogliście przeczytać, ile dzięki wiatrakom i panelom „oszczędzamy” węgla w Polsce.