Nowoczesne systemy informatyczne pozwalają optymalizować biznes od samych podstaw. Dzięki temu można oszczędzać zasoby i zmniejszać wpływ na środowisko – mówi Dawid Pilc, prezes spółki ConnectPoint
Co dobrego dla środowiska Pana zdaniem może wynikać ze współpracy między branżą IT a na przykład energetyką?
Na przestrzeni lat widać ogromną zmianę w modelu funkcjonowania firm użyteczności publicznej, nie tylko energetycznych, ale też ciepłowniczych czy wodnych. Przez dekady ich modele biznesowe opierały się na tym, by zaspokajać potrzeby społeczeństw. Obecnie biznes utility wchodzi w erę optymalizacji procesów i to na wielu płaszczyznach, np. bilansowania źródeł energii. A jeśli jakieś spółki jeszcze nie zaczęły tego robić, to czeka je to w najbliższej przyszłości.
W Polsce funkcjonuje jeszcze podział na dwa światy: procesy i ich automatyzacja, czyli informatyka, oraz drugi – cała sfera biznesowa. Inżynierowie zarządzający elektrowniami wcześniej traktowali swoje cele jako priorytet, nieufnie patrząc na menedżerów dbających o dochodowość całego biznesu. W w efekcie mieliśmy podział na te tradycyjne silosy, np. wydobycie węgla, wytwarzanie energii, dystrybucję i sprzedaż. Świat jednak pędzi naprzód. Obecnie żeby sprostać rosnącym wymaganiom klientów, trzeba przejść do systemu zarządzania opartego na optymalizacji biznesu od samych podstaw. Pracą źródeł wytwórczych trzeba zarządzać w czasie rzeczywistym. Optymalizacja produkcji musi dotyczyć zarówno stabilności pracy, jak i jej efektywności. Zaś wzrost efektywności bezpośrednio pozwala zmniejszyć wpływ na środowisko.
Jak to wygląda w praktyce?
W ConnectPoincie zajmujemy się wdrażaniem systemów łączących informatykę i biznes. Z naszego doświadczenia wynika, że firmy i miasta są coraz bardziej zainteresowane tym, by racjonalnie, czyli optymalnie zarządzać usługami komunalnymi. Równocześnie jest to zazwyczaj domena największych miast jak Warszawa czy Wrocław. Rosnącą presję budują zarówno regulacje EU i krajowe, jak i kurczenie się zasobów, takich jak czysta woda.
Jakie konkretnie efekty daje takie optymalizowanie biznesu?
W przypadku Veolii, która zarządza warszawską siecią ciepłowniczą, optymalizacja pozwoliła ograniczyć emisję CO2 o 14 proc. w skali roku. A to tylko dzięki lepszemu zarządzaniu dystrybucją ciepła. Już wyprodukowana energia po prostu przestała się marnować. Z kolei Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji we Wrocławiu oszczędza około 500 tys. litrów wody rocznie dzięki lepszemu monitorowaniu infrastruktury.
Jak jeszcze IT może pomóc środowisku?
Inny ciekawy projekt realizowaliśmy dla E.ON, który jest jednym z największych na świecie wytwórców energii z wiatru. Zdecydował się na wdrożenie algorytmów do optymalizacji pracy turbin, co umożliwiło rozwój tzw. machine learningu i AI (sztucznej inteligencji - red.). Opracowaliśmy rozwiązanie, które pozwala obsługiwać równolegle 4 tys. turbin wiatrowych, lądowych i morskich, pracujących na całym świecie. Wymagało to zamontowania czujników na wszystkich tych instalacjach, m.in. w największej na świecie lądowej farmie wiatrowej w Teksasie. Mając możliwość pomiaru danych i ich przetwarzania w czasie rzeczywistym, opracowano model optymalizujący pracę. Powstał też jeden globalny Control Room.
Dlaczego śledzenie pracy turbin na żywo jest tak ważne?
Między innymi dlatego, że w ten sposób można przewidzieć produkcję energii z 24-godzinnym wyprzedzeniem. Jednak aplikacje, które tworzymy, dotyczą nie tylko samej predykcji poziomu produkcji, ale również jej optymalizacji w oparciu o dane techniczne. Stosujemy też metody machine learning oraz inne rozwiązania, pozwalające przewidzieć np. kiedy poszczególne podzespoły w turbinie będą bliskie awarii, dzięki czemu operator farmy wiatrowej może je zawczasu wymienić. To pozwala zopytalizować naprawy, tak by zmaksymalizować czas kiedy turbiny mogą pracować (predictive maitenance).
Czy wytwarzanie energii elektrycznej to obszar, w którym można osiągnąć najwięcej efektów środowiskowych dzięki optymalizacji?
Ze względu na ogromną skalę działania, jaka charakteryzuje przedsiębiorstwa w tej branży, prawdopodobnie tak. Ale jest też szereg innych obszarów, w których pozostaje kolosalna przestrzeń do zwiększania efektywności. Mam na myśli np. rozwiązania z obszaru Smart City, które pozwalają zarządzać całymi sieciami wodociągowymi czy ciepłowniczymi, jak w przypadku projektu, który w przeprowadziliśmy dla Veolii. Ale można też optymalizować poziom zużycia mediów na poziomie poszczególnych odbiorców, w tym gospodarstw domowych. Istnieją też aplikacje, które na żywo pokazują, ile wynosi spadek emisji CO2 osiągany dzięki konkretnym działaniom.
Może Pan podać jakieś przykłady?
Myślę, że ciekawym rozwiązaniem jest to, które zaproponowaliśmy w Lipsku w Niemczech. Rusza właśnie projekt, który realizujemy z tamtejszą spółką ciepłowniczą. W całym mieście u klientów zastosowane zostaną urządzenia pomiarowe, które wpina się do gniazdek. Zużywając energię w okresach, w których w systemie jest najwięcej OZE, klienci będą dostawać tzw. zielony bonus, a za rozliczenia będzie odpowiada mechanizm oparty na technologii blockchain. Jest to pierwszy krok do wprowadzenia dynamicznych taryf, gdzie użytkownicy zachęcani są do zużywania energii z OZE, zależnie od jej produkcji, w efekcie czego obniżamy emisję CO2 oraz pozytywnie wpływamy na stabilności sieci.
Uważa Pan, że to się sprawdzi? Z punktu widzenia klientów takie działanie wymaga jednak pewnego wysiłku.
Niemcy podchodzą do tego typu rozwiązań bardzo pozytywnie, o czym miałem okazję przekonać się już przy realizacji wcześniejszych projektów. Również wstępne reakcje odbiorców w Lipsku wskazują, że są gotowi do współpracy z dostawcą ciepła i energii, jeśli można na tym zaoszczędzić i ograniczyć swój wpływ na środowisko. Jestem przekonany, że i w Polsce takich rozwiązań będzie przybywać.
Dziękuję za rozmowę.