Aktywiści Greenpeace od kilku dni działają w gdańskim porcie, w którym przeładowuje się importowany do Polski węgiel. W poniedziałek blokowali swoim żaglowcem Rainbow Warrior transport surowca z Mozambiku. Przerwanie akcji przez służby graniczne najwyraźniej nie zakończyło tematu.

W środę od rana Greenpeace kolejny raz wzywa polski rząd do ogłoszenia planu odejścia od węgla do 2030 r. i ponownie uniemożliwia rozładunek transportu węgla w gdańskim porcie – tym razem aktywiści wspięli się się na dźwigi w terminalu węglowym portu w Gdańsku zatrzymując ich pracę.

Przeczytaj też: Oto klimatyczne propozycje polityków

– Nie damy się uciszyć. Za kilka tygodni odbędą się w Polsce wybory, a politycy zajmują się wszystkim, tylko nie kryzysem klimatycznym. Jesteśmy w porcie w Gdańsku, bo domagamy się od rządu konkretnego planu odejścia od węgla. Tutaj widać najlepiej, jak absurdalne są efekty obecnej polityki energetycznej. Przez port w Gdańsku trafiają do Polski miliony ton węgla z całego świata Te pieniądze powinny być zainwestowane w krajowe źródła i dać Polakom pracę w sektorze energetyki odnawialnej – komentuje Marek Józefiak, jeden z aktywistów Greenpeace protestujących w porcie.

Przeczytaj też: Frans Timmermans komisarzem ds. klimatu

Postulaty Greenpeace nie do końca są słuszne. Gdyby je spełnić i z dnia na dzień pieniądze wydawane na węgiel przekierować na OZE, pewnie pierwsze czego Polska by się dorobiła, to solidne przerwy w dostawach energii elektrycznej i ciepła. Zerwanie z uzależnieniem od paliw kopalnych wymaga dużo bardziej przemyślanej strategii.

Jednak cel Greenpeace, jakim jest zwrócenie uwagi publicznej na rosnące uzależnienie Polski od importu węgla, zdecydowanie udaje się aktywistom zrealizować. O węglu od wczoraj dyskutują stacje radiowe i telewizyjne, co w mainstreamowych mediach zdarza się dość rzadko.