Było wiele znaków zapytania, a wręcz paniki wokół tego, jak państwa Starego Kontynentu poradzą sobie w trakcie kryzysu energetycznego i sezonu grzewczego 2022/2023. Jak się okazuje, pomogły przede wszystkim pogoda i oszczędzanie prądu
Ubiegłoroczna jesień i zima przełomu 2022/2023 mogły zakończyć się energetyczną katastrofą w Europie. Tak się jednak nie stało – a odpowiedzi dlaczego udziela think tank Ember w swoim ostatnim raporcie. Jak czytam, w przejściu suchą stopą przez najpoważniejszy kryzys energetyczny od dziesięcioleci pomogło kilka czynników.
Większość państw Unii Europejskiej podjęła wysiłki, by w okresie zimowym zmniejszyć zużycie energii elektrycznej o 5 proc. lub więcej. Redukcja zapotrzebowania sprawiła, że nie tylko zaoszczędzono około 12 mld euro. Mniejszy popyt doprowadził też do niespotykanej wcześniej sytuacji: od października 2022 do marca 2023 roku odnawialne źródła energii dostarczyły najwiecej prądu w UE. Odpowiadały za 40 proc. generacji, gdy elektrownie konwencjonalne, węglowe czy gazowe, za 37 proc.
Przeczytaj też: Panie szofer, gazu? Oby nie za dużo. Szerokie inwestycje w gaz to greenwashing
Nigdy wcześniej to się nie zdarzyło. Ember wyliczył, że przez badanych sześć miesięcy elektrownie węglowe wyprodukowały 11 proc. energii elektrycznej mniej niż w analogicznym okresie rok wcześniej. Podobnie w przypadku bloków gazowych, których generacja spadła o 13 proc.
Oznacza to, że choć obawiano się (a w Polsce liczono) na powrót węgla w europejskiej energetyce, nic takiego nie nastąpiło. Były prognozy i analizy, które wskazywały na to, że lukę generacyjną powstałą w wyniku odstawienia bloków gazowych (z powodu drogiego paliwa), wypełnią siłownie węglowe. Tymczasem na 18 państw UE, które nadal dysponują blokami węglowymi, aż 15 ograniczyło ich produkcję. Jedynie w Finlandii, Włoszech i na Węgrzech odnotowano wyższe wykorzystanie czarnego złota.
Polska i Niemcy znalazły się w europejskiej awangardzie jesienią i zimą dostarczając – odpowiednio – o 6 i 10 terawatogodzin mniej energii z węgla. W kontekście niemieckiej energetyki i tego, co działo się w niej w ubiegłym roku, odsyłamy do materiału Niemiecką energetykę kolejny rok napędzał węgiel. Długa lista problemów nad Łabą. Słabsze wyniki bloków węglowych w Polsce też nie powinny dziwić – więcej o tym w tekście Polska energetyka węglem nie stoi. Jesteśmy jednym z liderów odchodzenia od „czarnego złota”.
Ember wspomina o Polsce w swoim raporcie jeszcze dwa razy. Dlaczego? W ostatnim sezonie grzewczym po raz pierwszy w historii z węgla pochodziło mniej niż 2/3 energii elektrycznej. I to mimo tego, że Polska jako jedno z niewielu europejskich państw zwiększyła zużycie energii.
Wszystko mogło jednak potoczyć się inaczej, nawet mimo wdrożenia bardziej restrykcyjnych środków. Pomogła – na dwa sposoby – pogoda. Jesienią i zimą 2022/2023 było względnie ciepło, więc rzadziej występowały piki zapotrzebowania na energię elektryczną np. na cele grzewcze. Widoczne jest to np. we Francji, gdzie ponad 40 proc. gospodarstw domowych korzysta z prądu do ogrzewania mieszkań i domów. Jednocześnie było wystarczająco wietrznie, by zapewnić wydajną pracę wiatraków w Europie. Koniec zimy przyniósł też znaczne polepszenie warunków dla fotowoltaiki. 2 marca elektrownie słoneczne ustanowiły nowy rekord pracy (pobity od tego czasu kilka razy, a mamy początek maja).
Przeczytaj też: Wrócił bilet za 49 euro. Zostanie w Niemczech na dłużej
„Europejski system energetyczny przetrwał burzliwą zimę dzięki zmniejszeniu zapotrzebowania i rekordowej produkcji energii z odnawialnych źródeł. Powrót węgla nigdy nie nastąpił – mocy węglowych było mniej niż wcześniejszej zimy” – podsumowują twórcy raportu. Podobną analizę Ember opublikował w lutym tego roku, jednak wówczas skupił się na całym 2022 r. Już wtedy przewidywano, że węgiel nie wróci do łask, a wzrost z początku niespokojnego 2022 roku się nie utrzyma.
Choć operatorzy i producenci energii elektrycznej mogą odetchnąć z ulgą, to jeszcze nie czas na świętowanie zwycięstwa. Międzynarodowa Agencja Energetyczna jeszcze w połowie sezonu grzewczego 2022/2023 oceniła, że Europa poradzi sobie z kryzysem w tym okresie, ale prawdziwym wyzwaniem będzie przełom lat 2023/2024. MAE wydała nawet szereg rekomendacji dla Starego Kontynentu.