Partnerzy wspierający
KGHM Orlen Tauron
Polska będzie skarżyć kolejne elementy pakietu Fit for 55. Anna Moskwa: Nie akceptujemy ETS

W rozmowie z „Gazetą Polską” ministerka klimatu zapowiedziała kolejne działania rządu wobec unijnej polityki klimatycznej

– Zdecydowaliśmy, że wszystkie dokumenty z pakietu „Fit for 55” (Gotowi na 55, unijne rozwiązania na rzecz klimatu oraz dekarbonizacji gospodarki – red.) będą zaskarżone do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Oczywiście chodzi o każdy dokument, w którym jest stosowna podstawa prawna do takiego zaskarżenia – powiedziała w wywiadzie z „Gazetą Polską” Anna Moskwa, ministerka klimatu i środowiska.

Przeczytaj też: Stwórz swój wymarzony miks energetyczny dla Polski

Jak dotąd skarg skierowano kilka. 14 lipca, o czym poinformowała za pośrednictwem Twittera (teraz X) Anna Moskwa, do TSUE trafiło pismo w sprawie rozporządzenia LULUFC, dotyczące użytkowania gruntów i leśnictwa oraz redukcji emisji CO2 z tych sektorów. Później dołączono kolejne trzy - na zakaz sprzedaży nowych aut spalinowych w UE od 2035 r., refomę ETS w zakresie bezpłatnych uprawnień, a także na unijne cele redukcji emisji gazów cieplarnianych.

Do listy spraw, które postanowiła zaskarżyć Warszawa, trzeba dołożyć także kwestię śmieci. O „niemieckie” odpady, które mają zalegać w Polsce nielegalnie, toczy się obecnie polityczna batalia, a skarga na Niemcy została złożona w Komisji Europejskiej (to pierwszy etap przed ewentualnym skierowaniem sprawy do TSUE). Ogłoszeniu tego kroku towarzyszył mały happening, podczas którego szefowa MKiŚ i minister ds. UE podpisywali symbolicznie skargę.

Przeczytaj też: Smutne wnioski po pożarze w Zielonej Górze

W rozmowie z „GP” szefowa MKiŚ zaznacza, że Polsce przyznano zbyt mało bezpłatnych uprawnień do emisji CO2 w ramach unijnego systemu ETS (EU ETS to mechanizm, w ramach którego państwa i unijne firmy mogą handlować uprawnieniami do emisji; utworzono go właśnie po to, by ograniczać w Unii emisję CO2). Liczba bezpłatnych uprawnień ma maleć w najbliższych latach i m.in. takim pomysłom sprzeciwia się rząd.

Szefowa resortu klimatu wyraża też opinię, że w tej sprawie Polska ma prawo po swojej stronie. – Jego podstawa prawna (systemu ETS – red.) jest bardzo wątpliwa, ponieważ był przyjmowany zwykłą większością głosów jako dokument klimatyczny. To jest dokument energetyczny i wpływa na politykę energetyczną państwa, a tym samym wymaga jednomyślności – przekonuje.

Linia prezentowana przez Annę Moskwę jest jednak niezrozumiała. Jednomyślność na Radzie UE nie jest wymagana przy sprawach powiązanych z energetyką (z małym wyjątkiem). O tym, kiedy wszystkie państwa UE muszą jednogłośnie wyrazić zgodę, można przeczytać na stronach Rady. Nie ma też podobnego wymogu dla spraw klimatu. W dodatku „większość zwykła” w Radzie UE nie obejmuje głosowań nad takimi decyzjami, stosuje się większość kwalifikowaną.

Możliwe, że szefowa MKiŚ mówi o podstawie prawnej systemu ETS, czyli dyrektywie z 2003 roku. Podejmowano już próby, by utrącać inne decyzje w UE, podważając tę dyrektywę i jej nowelizację, ale nieudanie. Robiła to... Polska. W 2018 roku TSUE oddalił skargę Warszawy, a mnóstwo miejsca w wymianie zdań między stronami poświęcono art. 192 Traktatu o Unii Europejskiej. Jeden z jego ustępów stanowi, że jeżeli dochodzi do uchwalenia „środków wpływających znacząco na wybór Państwa Członkowskiego między różnymi źródłami energii i ogólną strukturę jego zaopatrzenia w energię”, to potrzebna jest jednomyślność. Polska stała wówczas na stanowisku, że zmiany w systemie ETS będą mieć wpływ na jej miks energetyczny, dlatego powinny być uchwalane w specjalnej procedurze, z czym Trybunał się nie zgodził. W dodatku przeciwko polskiej interpretacji wystąpiły m.in. Komisja Europejska, Niemcy, Hiszpania czy Francja.

Trzeba też pamiętać, że EU ETS funkcjonuje od 2005 roku, na z góry określonych zasadach. Polska jako kraj najbardziej uzależniony od węgla przez lata otrzymywała szereg odstępstw od zasad obowiązujących w tym mechanizmie (inaczej derogacji). Jakiekolwiek zmiany w tym systemie wymagałyby zmian w dyrektywie. Szanse na poparcie takich działań przez inne kraje członkowskie można obecnie szacować na bliskie zera. W 2019 roku UE przyjęła jako cel osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2050 roku. Polska była jedynym państwem, który się wówczas sprzeciwiało.

Fot. MKiŚ

Okiem redaktora

Trudno ocenić, jaka będzie skuteczność polskich skarg. Na pewno dziwi, że rząd, któremu zdarzało się nie uznawać wyroków TSUE, właśnie do niego kieruje się po pomoc w walce z niekorzystnymi dla siebie przepisami. Spór z UE na różnych szczeblach na pewno nie pomoże w walce o – na tę chwilę – ważniejsze sprawy, jak przedłużenie mechanizmów pomocowych w ramach rynku mocy, które pomogłyby krajowej energetyce w najbliższych latach.

 

W dodatku, co widać na ostatnich głosowaniach w Radzie Unii Europejskiej, Polska najczęściej jest osamotniona w swoim sprzeciwie wobec kolejnych propozycji, a na arenie europejskiej kluczowe jest budowanie czasowych sojuszy, by walczyć o swoje.

Kacper Świsłowski

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies