Punkty ładowania Energi będą wielozadaniowe – pozwolą zasilić baterię nie tylko w samochodzie, ale też elektrycznych skuterach, rowerach i hulajnogach
Spółka Energa Oświetlenie należąca do państwowego koncernu energetycznego poinformowała, że będzie instalować ładowarki pojazdów elektrycznych na należących do niej słupach oświetleniowych. W ramach pilotażu uruchomi na razie trzy takie urządzenia, ale potencjał jest dużo większy – Energa zarządza łącznie 332 tys. opraw oświetleniowych w miastach północnej Polski.
Firma przekonuje, że pilotaż pozwoli jej określić popyt na rozwiązania tego typu. Dwie ładowarki mają się pojawić w Gdyni, trzecia lokalizacja jest dopiero wybierana. Urządzenia mają działać z mocą od 3,7 do 22 kW, w zależności od tego, czy działać będą latarnie. Takie parametry oznaczają, że ładowanie akumulatorów będzie przebiegać powoli. Nie powinno to przeszkadzać komuś, kto postanowi zostawić samochód przy ładowarce na całą noc, albo naładować elektryczną hulajnogę, skuter czy rower.
Punkty ładowania na słupach nie zastąpią jednak stacji szybkiego ładowania i nie staną się alternatywą dla punktów takich jak te, które powstają np. przy polskich autostradach, albo w Wielkiej Brytanii czy za naszą zachodnią granicą. Zdecydowanie bliżej im do punktów, które umieszcza w swojej przestrzeni Warszawa.
Niekwestionowanym atutem ładowarek Energi jest to, że można je szybko instalować – razem z uzyskaniem pozwoleń ma to trwać dwa miesiące. W przypadku stacji wolnostojącej cały proces wydłuża się nawet do ponad roku. Trzeba wówczas wystąpić o pozwolenie na budowę czy nową umowę przyłączeniową.
Ładowarki na słupach oświetleniowych są także tańsze. Firma informuje w komunikacie, że zastępowanie energochłonnych lamp sodowych oszczędną technologią LED sprawia, że powstają rezerwy mocy, które można wykorzystać.