Jeżeli na tym ma polegać ekonomia współdzielenia w ekologicznym wydaniu, to lepiej o niej zapomnieć
Dziesiątki tysięcy rowerów elektrycznych w USA zostały zniszczone, o czym zdecydował Uber. Donoszą o tym amerykańskie media, które dzielą się zdjęciami i filmami pokazującymi cały proces. Decyzja o pozbyciu się pojazdów ma związek z biznesowymi roszadami, jakie wykonał ostatnio Uber. I chociaż niektórym może się ona wydać zrozumiała, to w pogrążających się w kryzysie Stanach Zjednoczonych wywołała poruszenie.
Przeczytaj też: Uber przetestuje latające taksówki na prąd
Niszczone rowery należały do firmy Jump, którą Uber kupił w 2018 roku za 200 mln dolarów. W tamtym czasie biznes rósł, a startup stawiający na jednoślady planował ekspansję. Na przeszkodzie stanęła jednak pandemia, która uderzyła m.in. w transport. W ramach niedawnej transakcji z firmą Lime Uber przekazał jej Jump. Lime, który również boryka się z problemami, przyjął jednak tylko część floty (i zwolnił większość pracowników). Reszta powędrowała do niszczarek.
More keep rolling in and getting trashed.🚲🗑️ Probably THIRTY semi loads🚚🚚🚚 or more so far ... #SenselessWaste #BikesForKids 👧👦 @UberJump pic.twitter.com/ee3NmCP7If
— Cris Moffitt (@CrisMoffitt) May 27, 2020
EXCLUSIVE: New, close-up pictures of the Seattle JUMP 5.5 fleet show that every single bike has *already had their 36V Li-Ion battery removed,* so the manpower existed to do that prior to sending them to scrap. The extent of the waste is unfathomable. pic.twitter.com/zT3nRhYNAs
— Bike Share Museum (@bikesharemuseum) May 26, 2020
Dlaczego nie zdecydowano się na inne rozwiązanie? Odpowiedzi udzielił przedstawiciel Ubera, który przekonywał, że jego firma sprawdzała opcję przekazania rowerów w ramach darowizny, ale na drodze stanęły kwestie bezpieczeństwa, infrastruktury do ładowania, konserwacji oraz odpowiedzialności. Ostatecznie zdecydowano się na „recykling”. Lime nie skomentował tej sprawy, chociaż jeszcze niedawno zapowiadał, że będzie bardziej eko i zredukuje ślad węglowy.
Przeczytaj też: Firmy takie jak Uber stwarzają nowe problemy miast, zamiast je rozwiązywać
Czy takie tłumaczenia brzmią przekonująco? Niektórzy pewnie się z nimi zgodzą i stwierdzą, że w obliczu kryzysu obie firmy chcą ciąć koszty, a zajmowanie się dziesiątkami tysięcy pojazdów może uderzyć po kieszeni. Trzeba jednak pamiętać o tym, że jednoślady trafiały na ulice, by umożliwić zmiany – to miał być tani i ekologiczny transport. Teraz z pewnością by się przydał, bo dziesiątki milionów Amerykanów pozostają bez pracy i szukają oszczędności. O ekologii nie ma nawet sensu pisać – niszczenie pojazdu, który nadaje się do użytku, powinno być sztandarowym przykładem tego, jak nie wprowadzać w życie idei zrównoważonego rozwoju.