Wbrew pozorom nie jest to ani błahy, ani zabawny temat. To raczej kolejny powód do ograniczenia konsumpcji mięsa
Volta Greentech to młoda firma powstała w północnej Europie. Jej założyciele postanowili stworzyć suplement diety dla krów. Wykorzystują do tego wodorosty. Chcą w ten sposó zredukować emisję gazów cieplarnianych. Produkowany przez nich dodatek do pasz powinien ograniczyć powstawanie metanu w przewodzie pokarmowym zwierząt.
Przeczytaj też: Jajecznica bez jajek? Startup Just zastąpił je fasolą mung
O tym, jak bardzo negatywnie hodowla krów wpływa na atmosferę, mówi się już od przynajmniej kilku lat. I nie są to tematy podejmowane wyłącznie przez prasę bulwarową – zajmują się nimi poważne czasopisma naukowe. Nie brakuje przy tym sporów o to, jaki jest rzeczywisty wpływ procesów zachodzących w bydlęcych przewodach pokarmowych na klimat. Można nawet trafić na opinie, że wydalając metan krowy emitują więcej gazów cieplarnianych niż transport, ale z tym mitem rozprawił się już serwis naukaoklimacie.pl.
Portal wykazał, że wydalanie gazów przez przeżuwacze nie jest tak szkodliwe, jak to niektórzy przedstawiają. Mimo to odpowiada za kilka procent wywoływanej przez człowieka emisji gazów cieplarnianych. Szwedzki startup szacuje natomiast, że jest to 5 proc., a zatem więcej niż w przypadku transportu lotniczego. Jak to możliwe? Pogłowie bydła na naszej planecie wynosi 1,5 mld sztuk. Rocznie jedna krowa ma emitować do atmosfery ponad 100 kg metanu. Gazu, który do globalnego ocieplenia przyczynia się jeszcze bardziej niż dwutlenek węgla, czyli CO2.
Przeczytaj też: Firma Impossible Foods pozyskała 500 mln dolarów na rozwój
Jak rozwiązać problem tych emisji? Pojawią się oczywiście głosy nawołujące do zakończenia hodowli bydła. Zwłaszcza tej przemysłowej, która wywołuje coraz większy sprzeciw. To jednak bardzo radykalny scenariusz, który doprowadziłby do wstrząsu ekonomicznego i kulturowego. Jeżeli już ludzkość zacznie odchodzić od spożywania mięsa, będzie się to odbywać stopniowo. I tu pojawia się Volta Greentech ze swoim suplementem. Skoro nie można wyrugować źródła emisji, to warto je chociaż ograniczyć.
Według zapewnień firmy, jej produkt w dziennej dawce 100 g może zredukować emisje metanu nawet o 80 proc. Budowany właśnie zakład, w którym ma powstawać ów suplement, też będzie ekologiczny – zasili go energia odpadowa z pobliskiej rafinerii, a hodowane wodorosty będą pochłaniać dwutlenek węgla. Trzeba jednak zaznaczyć, że początkowo skala przedsięwzięcia nie powali na kolana – mowa o wytwarzaniu suplementu dla kilkunastu tysięcy zwierząt. Pod tym względem podmiot przypomina startup Avantium pracujący nad tworzywem sztucznym, do produkcji którego używa się roślin, a nie paliw kopalnych.
Przeczytaj też: Po sznyclach i burgerach przyszedł czas na roślinne kiełbasy
Czy ten pomysł może się obronić biznesowo? Twórcy startupu chcą, by początkowo to klienci wzięli na swoje barki koszty eksperymentu. Zapłacą po prostu więcej za mięso i mleko oznaczone jako bardziej ekologiczne. W dłuższej perspektywie to hodowcom ma jednak zależeć na korzystaniu z suplementu. Może się bowiem okazać, że krowy staną się zdrowsze, a energia zużywana wcześniej do produkcji i wydalania metanu zostanie spożytkowana na syntezę mleka albo wzrost zwierzęcia. Gdyby startupowi udało się to osiagnąć, na wsparcie przemysłu spożywczego nie musiałby pewnie długo czekać.