Partnerzy wspierający
KGHM Orlen Tauron
Roślinne zamienniki to nie moda. Zostaną z nami na stałe. Pomogą w tym producenci mięsa

Raport fundacji ProVeg pokazuje m.in., co mogą zrobić firmy spożywcze, by alternatywy mięsa zyskiwały na popularności

Dla jednych roślinne zamienniki mięsa to wciąż egzotyka i krótkotrwała moda, o której świat szybko zapomni. Inni przekonują, że to mocny trend, od którego nie ma odwrotu. Sprawa bardzo ciekawa, ponieważ dotyka przyszłości przemysłu spożywczego, a co za tym idzie, także ochrony środowiska i kondycji planety. Jednocześnie mowa jest o wielkich pieniądzach, możliwym przepływie miliardów dolarów w sektorze produkcji żywności. Sprawie przyjrzała się bliżej organizacja ProVeg.

Przeczytaj też: Od 1 lipca program „Mój prąd” w nowej odsłonie

Międzynarodowa fundacja podnosząca świadomość żywieniową we współpracy z Advalue i CIVITTA Polska przygotowała raport Roślinne alternatywy w Polsce: rynek, konsumenci i trendy. Można się z niego dowiedzieć m.in., że w ciągu najbliższych pięciu lat rynek roślinnych alternatyw będzie rósł w dwucyfrowym tempie (w zależności od prognoz może to być nawet 18 proc.) i zdecydowanie nie można mówić o chwilowej modzie – trend roślinny zostanie z nami na dobre.

W ciągu ostatnich dwóch lat wartość sprzedaży na rynku roślinnych alternatyw w Europie wzrosła aż o połowę. Wynika to z rosnącej świadomości klientów, którzy preferują rośliny w diecie w trosce o swoje zdrowie i dobro planety. Na rynkach, gdzie ów trend zdążył się już rozwinąć, nacisk położony będzie m.in. na wzrost częstotliwości użycia produktów roślinnych. W Polsce branża wciąż jest we wczesnej fazie rozwoju i na razie potrzebne jest budowanie świadomości konsumentów.

Przeczytaj też: To już pewne – w Ostrołęce powstanie elektrownia gazowa

Patricia Homa, dyrektorka ProVeg Polska, przekonuje, że podmiotami, które mogą zrobić dużo dobrego dla tego sektora, są firmy opierające swój biznes na produktach pochodzenia zwierzęcego. Z jednej strony zauważają one zmianę nawyków żywieniowych Polaków i potrzebę dostosowania się do nowości. Z drugiej strony podmioty te wiedzą najlepiej, jak zadowolić konsumentów, są rozpoznawalne i potrafią skutecznie dotrzeć do sieci handlowych. Zmieniając swoją linię produkcyjną na bardziej roślinną, dywersyfikują ofertę i w perspektywie paru lat mogą zbudować nowy, solidny filar działalności. Jako przykłady takiego działania dyrektor Homa wymienia firmy OSM Łowicz, Olewnik, Sokołów czy Tarczyński, które wprowadzają do swojego portfolio produkty roślinne.

Eksperci zauważają, że firmy wprowadzające na rynek roślinne zamienniki nie powinny skupiać się na jednej grupie klientów. Prawdą jest, że najczęściej sięgają po nie młodzi ludzie z większych miast, ale producenci nie mogą zapominać o innych odbiorcach. Karolina Kleta z Advalue Engaged przekonuje, że lepiej nazywać produkty roślinnymi niż wegetariańskimi, wegańskimi czy bezmięsnymi. Firmy nie muszą się skupiać w przekazie na tym, że rośliny imitują mięso – po prostu trzeba przekonać klientów, że są wartościowe. A to nie musi być trudne.

KATEGORIA
STYL ŻYCIA
UDOSTĘPNIJ TEN ARTYKUŁ

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies