Najnowsze dane od WindEurope pokazują rosnący udział energetyki wiatrowej w miksach wytwórczych europejskich państw. Osiągnięcie nowego kamienia milowego nastąpiło jednak po wyraźnym wyhamowaniu inwestycji w 2024 r.
W Europie w ubiegłym roku powstało 15 GW nowych mocy w energetyce wiatrowej, z czego 2,3 GW na morzu. Wśród zainstalowanych mocy 13 GW oddano do użytku w krajach Unii Europejskiej – przekazała organizacja WindEurope, publikując wstępne dane za 2024 r. Oznacza to wyraźny spadek w stosunku do roku 2023 – wtedy w samej tylko UE przybyło elektrowni wiatrowych o mocy 17 GW. Ubiegłoroczny wynik jest też znacznie niższy od prognoz Międzynarodowej Agencji Energii (IEA, MAE), która przewidywała, że w latach 2024–2028 w Europie będzie przybywać średnio 24 GW mocy wiatrowych rocznie.
Choć tempo inwestycji spadło, to produkcja energii z wiatru osiągnęła najwyższy dotychczas poziom. W 2024 roku 20 proc. energii elektrycznej na Starym Kontynencie dostarczyły turbiny na lądzie i morzach. Oznacza to, że co 5. kilowatogodzina wykorzystana przez odbiorców została wytworzona dzięki sile wiatru.
Przeczytaj też: Donald Trump znów zawalczy z wiatrakami
Jednak jak przekonuje prezes WindEurope Giles Dickson, wynik ten mógłby być wyższy. W dodatku UE sama ustaliła sobie ambitny cel, że do 2030 roku udział energetyki wiatrowej w miksie wytwórczym w całej wspólnocie sięgnie 34 proc. Aby to osiągnąć, konieczne byłoby oddawanie średnio ok. 30 GW nowych mocy rocznie. Rzeczywistość jest więc daleka od założeń.
Dickson – którego opinię przytacza WindEurope – utrzymuje, że w Europie nie buduje się wystarczającej liczby farm wiatrowych z trzech powodów. W przypadku UE winne mają być państwa członkowskie, które nie liberalizują przepisów, choć jest to niezbędne, by umożliwić szybszą budowę nowych elektrowni wiatrowych. Brakuje także inwestycji w sieci, które pozwoliłyby na przyłączenie nowych mocy. Co ciekawe, szef WindEurope twierdzi też, że winna jest powolna elektryfikacja na wszystkich szczeblach unijnej gospodarki.
Za branżą wiatrową trudne lata, fatalny był zwłaszcza rok 2022, w którym inwestycje w nowe instalacje były rekordowo niskie. Rok później przyszło odbicie, a wraz z nim pojawił się optymizm. Towarzyszą mu jednak informacje o kolejnych nieudanych aukcjach dla morskich farm wiatrowych (offshore wind) w Europie. Niejasny jest też los lądowych turbin, za sprawą choćby takich państw jak Polska – wciąż nierozwiązana jest sprawa tzw. ustawy odległościowej.
Przeczytaj też: Na świecie jest ponad 1 TW mocy w wiatrakach
Największy wpływ na inwestycje i przyszłość wiatraków będą mieć decyzje Komisji Europejskiej, która do końca lutego ma przedstawić pakiet Clean Industrial Deal, mający zwiększyć konkurencyjność unijnej gospodarki. Od tego, jak zostanie on skonstruowany, zależy także przyszłość innych odnawialnych źródeł.
Branża wiatrowa ma w tym wypadku jeden, niepodważalny atut. Jest jednym z ostatnich sektorów w Unii Europejskiej, który wciąż konkuruje na rynkach na całym świecie i stawia opór producentom z Chin.