Kolejna odsłona corocznego raportu Ember Electricity Review pokazuje, że paliwa kopalne są w odwrocie w Unii Europejskiej. Pierwszy raz w historii „czarne złoto” musiało ustąpić słońcu
Zestawienie sporządzane przez think tank Ember to baza wiedzy o postępach transformacji energetycznej w Unii Europejskiej. Tegoroczna edycja przynosi kolejne przełomowe informacje na temat tego, w jakim tempie z unijnych miksów wytwórczych znika węgiel.
Przeczytaj też: Rekord ciepła w 2024 r. Przekroczyliśmy niebezpieczną barierę
Co wiadomo o 2024 roku w unijnej energetyce pod względem udziału różnych źródeł wytwórczych? Otóż:
Poniżej znajduje się interaktywna infografika pokazująca zmiany w UE w tym zakresie w latach 1990–2024.
Wyraźnie widać, że w Unii Europejskiej nie ma śladu po pierwszym szoku związanym z wojną na Ukrainie i kryzysem energetycznym. To również efekt wdrażania Zielonego ładu: od 2019 roku udział paliw kopalnych w miksie wytwórczym UE zmalał z 39 proc. do wspomnianych 29 proc. Skupienie się na OZE (odnawialne źródła energii), mimo obaw, że bez taniego rosyjskiego gazu trudno będzie bilansować niesterowalne źródła odnawialne, przynosi także coraz większe korzyści.
Według Ember dzięki wzrostowi generacji z OZE w całej UE zaoszczędzono 59 mld euro. Na tyle wyliczono ekwiwalent paliw kopalnych, które trzeba byłoby opłacić, przewieźć, a następnie spalić, aby wygenerować tyle energii elektrycznej, ile dostarczyły oddane w ciągu ostatnich 5 lat elektrownie wiatrowe i fotowoltaiczne.
Przeczytaj też: Starsze modele łopat wiatraków także nadają się do recyklingu
Transformacja postępuje także w Polsce. W 2024 roku niemal 30 proc. energii elektrycznej wyprodukowały odnawialne źródła energii. Przekłada się to na malejące emisje z energetyki, które w 2023 roku po raz pierwszy spadły poniżej 600 kg CO2/MWh. Wciąż jednak jest spore pole do poprawy. 34 proc. mocy zainstalowanej w elektrowniach węglowych w Unii znajduje się w Polsce, co stawia nasz kraj na drugim miejscu, za Niemcami (ale to marna pociecha).
Nadal duży udział węgla w miksie odczuwamy w portfelach, bo w Polsce nie tylko jego spalanie jest kosztowne. Drogie pozostaje także jego wydobycie. To kolejny przykład na to, że rezygnacja z węgla nie musi być podyktowana „ideologicznie”. Jeśli nie chce się płacić słonych rachunków za prąd, trzeba szukać alternatywnych źródeł energii.