Borkum Riffgrund 3 to największa morska farma wiatrowa w Niemczech. Choć montaż wiatraków już się skończył, to uruchomienie projektu opóźni się do przyszłego roku. Winna jest sieć przesyłowa
Ørsted, duński lider w dziedzinie morskiej energetyki wiatrowej, w połowie stycznia zakończył instalację ostatniej turbiny na farmie wiatrowej Borkum Riffgrund 3. To największa farma offshore wind w Niemczech. Składa się z 83 turbin o łącznej mocy 913 MW. Taki potencjał wystarczy, by zaopatrzyć w energię około 900 tys. gospodarstw domowych.
Przeczytaj też: Gdynia ogniwem w łańcuchu dostaw dla polskiego offshore wind
Niestety z powodu opóźnień w budowie linii przesyłowej DolWin5, jakie zanotował operator systemu przesyłowego TenneT, komercyjne uruchomienie farmy zostało przesunięte na początek 2026 roku. Przyczyną opóźnień są zakłócenia w łańcuchach dostaw, które zaczęły się jeszcze podczas pandemii COVID-19.
Borkum Riffgrund 3 to pionierski projekt, który powstał bez wsparcia ze strony państwa. Stabilne przepływy finansowe i bankowalność projektu zapewniają długoterminowe korporacyjne umowach zakupu energii (PPA) z firmami takimi jak Amazon, BASF, Covestro i Google. Model ten, pierwszy tego rodzaju w energetyce morskiej w Niemczech, zapewnia stabilność cenową zarówno dla Ørsted, jak i jej partnerów przemysłowych.
Trudny czas dla offshore wind
Roczne opóźnienie pokazuje jednak, z jakimi wyzwaniami mierzy się obecnie branża offshore wind w Europie. Opóźnienia w przyłączaniu nowych farm wiatrowych do sieci nie są odosobnionym przypadkiem. Według danych WindEurope, obecnie ponad 500 gigawatów potencjalnej mocy z projektów wiatrowych czeka na pozwolenia na przyłączenie do europejskiej sieci energetycznej. W niektórych krajach, takich jak Francja, Niemcy, Irlandia, Polska i Hiszpania, projekty te napotykają na wieloletnie opóźnienia, sięgające nawet dziewięciu lat. Głównymi przyczynami są zbyt wolna modernizacja sieci elektroenergetycznych oraz skomplikowane procedury administracyjne.
Przykładem jest projekt morskiej farmy wiatrowej Morven, realizowany przez BP u wybrzeży Aberdeen w Wielkiej Brytanii. Planowana moc elektrowni to 2,9 GW, co pozwoliłoby na zasilenie około 3 mln brytyjskich gospodarstw domowych. Jednak ze względu na opóźnienia w uzyskaniu przyłącza do sieci oraz problemy z dostawami kluczowych komponentów, istnieje ryzyko, że farma nie rozpocznie działalności zgodnie z planem, czyli w 2030 roku.
W Polsce sytuacja również nie jest optymistyczna. Niekorzystne regulacje, długie oczekiwanie na pozwolenia oraz niewystarczająca rozbudowa infrastruktury sieciowej hamują dalszy rozwój energetyki wiatrowej zarówno na Bałtyku, jak i na lądzie.
Przeczytaj też: Nowy rząd, stare problemy z wiatrakami
Organizacja branżowa WindEurope apeluje o pilne działania mające na celu przyspieszenie rozbudowy sieci elektroenergetycznych oraz uproszczenie procedur administracyjnych. Organizacja podkreśla, że bez odpowiedniej infrastruktury i efektywnych procesów decyzyjnych Europa może nie osiągnąć swoich ambitnych celów klimatycznych i energetycznych na 2030 rok.
Opóźnienia w przyłączaniu farm wiatrowych do sieci stanowią poważne wyzwanie dla transformacji energetycznej w Europie. Bez skoordynowanych działań na poziomie krajowym i europejskim, mających na celu modernizację infrastruktury oraz usprawnienie procesów administracyjnych, realizacja celów związanych z odnawialnymi źródłami energii może być zagrożona.
Foto: Farma wiatrowa u wybrzeży Danii, mat. prasowe Ørsted