Rowerowy renesans trwa w najlepsze. Dwa kółka są szybkie, zwinne i mogą mieć elektryczne wspomaganie. A do tego są 10 razy efektywniejsze w ograniczaniu emisji CO2 niż samochody elektryczne
Pandemia pokazała, że nic nie zastąpi roweru w mieście. Daje poczucie niezależności, pozwala zachować bezpieczny dystans i daje nam sporą dawkę ruchu, podnosząc odporność organizmu. Tam, gdzie rowerzystki i rowerzyści czują się na drodze bezpiecznie, tam znacznie wzrasta ruch rowerów. To dobrze, nie tylko dla miasta, ale i dla klimatu.
Jedym z wyzwań dla miast jest znalezienie sposobów na osiągnięcie zerowej emisji gazów cieplarnianych netto. UE definiuje cel zero jako „neutralność emisyjną, nazywaną też neutralnością klimatyczną, węglową lub zerową emisją netto; oznaczającą równowagę między emisjami CO2 a pochłanianiem CO2 z atmosfery do tzw. pochłaniaczy dwutlenku węgla”. Dotyczy to wszystkich źródeł emisji, czyli również rolnictwa, przemysłu, transportu i innych sektorów naszego życia.
Przeczytaj też: Google Maps z informacjami o strefach czystego transportu
Pandemia przyspieszyłan wyścig ku neutralności klimatycznej w miastach. Spadki emisji CO2 związane z lockdownami stały się przyczynkiem do dyskusji o skutecznych sposobach redukcji emisji CO2. Dodatkowym argumentem do dyskusji stały się wyniki choćby z Berlina, gdzie w ciągu pandemicznego roku o jedną czwartą wzrosła liczba rowerzystek i rowerzystów dojeżdżających codziennie do pracy, odwożących dzieci do przedszkola i jeżdżących po zakupy. Inne miasta europejskie także odnotowały wzrost ruchu rowerów.
Samorządy prześcigały się w ciągu ostatniego roku w pomysłach, jak zaktywizować mieszkańców i zachęcić ich do codziennych podróży na dwóch kółkach. W niektórych miastach można było np. skorzystać ze specjalnej oferty elektryfikacji tradycyjnych rowerów. Sięgano głębiej do samorządowych zasobów i dotowano zakupy rowerów osobistych i cargo ze wspomaganiem elektrycznym. Dlaczego? Ponieważ rower elektryczny to uniwersalny pojazd, który z powodzeniem może zastąpić samochód m.in. w realizacji dostaw ostatniej mili i jako rodzinny środek transportu.
Przeczytaj też: Miliardy tylko na samochody i autobusy, czyli Polska w kontrze do europejskich trendów
Rowery znalazły się w centrum zainteresowania miejskich socjologów i badaczy jeszcze przed pandemią. Dwuletnie obserwacje 4 tys. osób mieszkających w Antwerpii, Barcelonie, Londynie, Orebro, Rzymie, Wiedniu i Zurychu zaowocowały łącznie 10 tys. dzienników podróży, według których obliczano ślad węglowy uczestniczek i uczestników badania. Wyliczono, że dzienna emisja CO2 związana z mobilnością w całym cyklu życia wyniosła 3,2 kg CO2 na osobę. Porównano aktywność osób wybierających rower z tymi, którzy po mieście poruszają się własnym samochodem oraz transportem publicznym. Osoby jeżdżące codziennie rowerem emitowały o 84 proc. mniej CO2 niż te, które nie decydowały się na dwa kółka.
Zamiana samochodu na rower raz w tygodniu powoduje zmniejszenie śladu węglowego o 3,2 kg. To ekwiwalent przejechania 10 km samochodem, wysłania 800 maili, zjedzenia solidnej porcji cielęciny lub czekolady – podsumowują badacze. Nawet zastąpienie jednej samochodowej podróży dziennie rowerem zmniejszy ślad węglowy mieszkańca miasta o ponad pół tony CO2 w ciągu roku. To ekwiwalent jednej podróży samolotem z Londynu do Nowego Jorku. Przyjrzano się emisyjności każdego środka transportu w całym cyklu jego życia. Wzięto pod uwagę produkcję pojazdu, tankowanie i utylizację. Jazda rowerem jest o 30 razy mniej emisyjna niż jazda samochodem spalinowym i około 10 razy mniej emisyjna niż jazda samochodem elektrycznym.
Przeczytaj też: Ruchy rowerowe mogą być z siebie dumne. Po nowelizacji rower będzie w katalogu pojazdów elektrycznych
Gdyby co piąty mieszkaniec miasta na stałe przesiadł się na rower mówilibyśmy już o redukcji 8 proc. emisji pochodzących z transportu samochodowego. Udowodniono to podczas lockdownów, kiedy spadał drastycznie ruch w miastach. Aktywne podróże sprawdziły się w Londynie, gdzie ruch pieszych wzrósł w dni powszednie o 20 proc., a ruch rowerowy 9 proc., a w weekendy 58 proc. w porównaniu z czasem sprzed początku pandemii.
Dojście do zerowej emisji w miastach z rowerami na ulicach będzie znacznie szybsze i prostsze niż z samochodami elektrycznymi. Miejscy eksperci mówią wprost: rowery są dla miast dużo lepsze niż samochody elektryczne. Znacznie łatwiej i szybciej można tworzyć bezpieczną przestrzeń dla rowerów, niż wymienić samochody spalinowe na elektryczne i zbudować infrastrukturę do ich ładowania. Jazda rowerem jest tańsza, zdrowsza, na naszych oczach dokonuje się rewolucja polegająca na demokratyzacji transportu, a to sprzyja ograniczaniu emisji pochodzących z transportu. Wszelkie formy współdzielenia pojazdów, przyczyniają się do redukcji CO2.
Przeczytaj też: Warszawa neutralna klimatycznie do 2050 roku
W Polsce emisje z sektora transportu stanowią niemal 25 proc. całkowitych emisji CO2. Według opracowania przygotowanego przez Centrum Analiz Klimatyczno-Energetycznych Krajowego Ośrodka Bilansowania i Zarządzania Emisjami (KOBiZE) Komisja Europejska (KE) będzie kładła duży nacisk na szukanie elastycznych rozwiązań transportowych redukujących emisję CO2 i rozwiązujących przy okazji inne problemy europejskich miast, czyli korków, smogu, hałasu i dewastacji przestrzeni wspólnej. KE w Komunikacie „Stepping up Europa’s 2030 Climate ambition” wskazuje na konieczność i wagę zmian zachowań mieszkańców. Przede wszystkim powinni oni zacząć częściej korzystać z transportu publicznego, zamieniać środki transportu na zeroemisyjne, czyli przesiadać się na rowery.