Australijczycy przeszli samych siebie, chcą stworzyć podniebną serię wzorowaną na Formule 1
W Australii zapowiedziano wyścigi Airspeed EXA – to analogiczna do Formuły 1 seria, w której startować będą superdrony, a w zasadzie latające samochody. Elektryczny latający samochód Airspeeder Electric przechodzi właśnie testy w Australii. Ten multikopter, czyli dron z miejscem dla pilota, ma cztery metry długości, waży nieco ponad 130 kg, a osiągów mogą mu pozazdrościć niektóre myśliwce. Na razie lata bezzałogowo, ale pomysłodawcy nowej podniebnej serii chcą, by za sterami wkrótce zasiedli piloci. Zanim się to uda, Alauda Airspeeder Mk3 musi zostać dopuszczona do lotów przez Urząd Bezpieczeństwa Lotnictwa Cywilnego Australii.
Przeczytaj też: Co wiemy o pierwszej stacji tankowania wodoru?
Alauda Aeronautics to firma założona przez Matthew Pearsona, przedsiębiorcę działajacego w branży technologii lotniczych. Pearson, podobnie jak Elon Musk, pochodzi z RPA i ma głowę pełną nieprawdopodobnych pomysłów. W wywiadach przyznaje, że odkąd skończył 15 lat, chciał zbudować latający samochód. Rozwijająca się elektomobilność ułatwiła mu to zadanie – Pearson uzyskał 1 mln dolarów rządowego grantu.
Trzy inauguracyjne wyścigi Airspeed EXA mają się odbyć jeszcze w tym roku. Niebawem zostaną podane lokalizacje i trasy, na których docelowo ścigać będzie się 10 multikopterów. Rozwijać będą, w zależności od warunków, prędkość od 150 do 250 km/h. O bezpieczeństwo załóg zadbają radary antykolizyjne.
– Naszą misją jest przyspieszenie rozwoju i adaptacji zaawansowanej technologii lotniczej eVTOL (elektryczny pionowy start i lądowanie) poprzez intensywną sportową rywalizację. Ta rewolucja w zakresie mobilności, oparta na technologiach przyszłości, zmieni miejską mobilność powietrzną (UAM), globalną logistykę, a nawet transport medyczny – czytam na stronie serii.
Przeczytaj też: BMW podchwyciło rytm nowej piosenki supergrupy
Bezzałogowe testy są prowadzone przez robota, ale w kokpicie jest już miejsce na pilota. Zastosowany robot to tak naprawdę „telerobotyczny awatar”, który odwzorowuje ruchy pilota pozostającego na ziemi. Jeśli pilot obraca głowę, robot w powietrzu za sterami robi to samo. Airspeeder jest wyposażony w lidary, radary i litowo-polimerową baterię, która pozwala na około 15 minut lotu.
Twórcy serii zdecydowali, że w trakcie wyścigu będą dwa pit stopy, podczas których wymieniane będą baterie (trwa to ok. 20 sekund). Wyścig ma trwać 45 minut (podobnie jak w Formule E). W projekt zaangażowane są: DHL, Acronis, Nvidia i IWC Schaffhausen.
Przeczytaj też: David Beckham inwestuje w elektromobilność - robi to z klasą
Prace nad serią i uruchomienie współzawodnictwa to doskonały poligon doświadczalny dla rozwiązań, które będą mogły zostać wykorzystane choćby w latających taksówkach czy transporcie towarów dronami. Twórcy Airspeeda deklarują, że będzie on szybszy od dotychczas znanych na rynku rozwiązań. Przyznają, że na razie największą barierą upowszechnienia się takiego rodzaju transportu jest brak infrastruktury do ładowania. Nawet kierowcy samochodów elektrycznych nie mogą jeszcze liczyć na dostęp do punktów zapewniających poczucie bezpieczeństwa podczas użytkowania e-aut.
Patrząc na zapowiedź serii Airspeed EXA, trudno oprzeć się wrażeniu, że inspiracją dla twórców mogły być takie filmy jak „Top Gun”, „Powrót do przyszłości”, „Gwiezdne Wojny” czy „Łowca androidów”. Przybywa serii motorsportowych, w których ścigają się pojazdy elektryczne. Niebawem poznamy szczegóły debiutujących w tym roku mistrzostw e-hulajnóg, za nami kolejna odsłona Giro-e d'Italia, trwa ósmy sezon Formuły E i pierwszy sezon Extreme E, nie brakuje także serii z motycyklami, biebawem zobaczymy też serię samochodów turystycznych wielu marek ETCR i zapowiedź wodniackiej serii E1.