Partnerzy wspierający
KGHM Orlen Tauron
BMW na wodór? Producent trzyma rękę na pulsie

Nie ma mowy o wielkoskalowej produkcji, ale przełom w zastosowaniu wodoru w samochodach jest blisko

Po zakończonych we wrześniu br. targach motoryzacyjnych IAA w Monachium fani rozwiązań wodorowych mogą czuć pewien niedosyt. Samochód wodorowy zaprezentowało tylko BMW. Co więcej, był to model na bazie spalinowego X5 pokazywany już dwa lata wcześniej na targach we Frankfurcie.

BMW nie planuje rozwijania technologii spalinowych. Widzi za to na rynku miejsce nie tylko dla aut bateryjnych, ale i wodorowych. To ciekawa strategia, zwłaszcza że konkurencja, czyli Daimler, z aut wodorowych na razie zrezygnowała. W Niemczech w wodorze pokładane są wielkie nadzieje. Zarówno politycy, przedstawiciele NGO klimatycznych, jak i energetyka otwarcie mówią o tym, że wodór przyczyni się do dekarbonizacji wielu sektorów.

Przeczytaj też: Zielony wodór z Konina. Prywatna firma wyprzedza państwowe spółki

BMW nie chce przegapić tej szansy. Na rozwój wodorowego SUVa X5 koncern uzyskał wsparcie z niemieckiego rządu. Grant zakłada, że w 2022 roku postanie 100 egzemplarzy testowych.

– Niezależnie od tego, czy ta technologia jest napędzana przez politykę, czy popyt, będziemy gotowi z produktem – mówi Jürgen Guldner, wiceprezes BMW odpowiedzialny za wodorową odnogę koncernu. Nie ukrywa, że jego zespół pracuje już nad rozwojem kolejnej generacji napędu. Guldner przewiduje też, że jeszcze w bieżącej dekadzie nastąpi przełom technologiczny w wykorzystaniu wodoru w autach. Jeśli tak się stanie, to po 2030 r. auta nim napędzane trafią do sprzedaży.

Przeczytaj też: Spółka Solorza z finansowaniem na wodór

Na razie technologia i sam wodór są zbyt drogie, by mogły stać się realną alternatywą dla baterii w samochodach osobowych. Ogniwa paliwowe mogą jednak sprawdzić się w innego typu pojazdach, np. ciężarówkach. Tylko gdzie je tankować? Na razie infrastruktura wodorowa jest skąpa. UE dopiero zaczyna analizować, gdzie i w jakim czasie niezbędna infrastruktura powinna powstać.

Przeczytaj też: Toyota jednak inwestuje w baterie. Skąd ta zmiana?

Jednak nie wszyscy wierzą w wodorową rewolucję na drogach. Herbert Diess, dyrektor generalny grupy Volkswagen ocenia, że wodór nie jest odpowiedzią na pytanie, jak ściąć emisje CO2 w transporcie do zera. Diess podpiera się wynikami badań naukowców z Potsdam Institute for Climate Impact Research (PIK). Według nich, przy obecnym miksie energetycznym w Europie rozwijanie wodorowych samochodów osobowych jest szkodliwe dla klimatu. Przestawianie się na auta z ogniwami paliwowymi zwiększałoby emisję CO2, zamiast ją redukować.

Mimo wszystko VW zdaje się nie odcinać od wodoru w 100 proc. Jak dowiedział się Reuters, w Audi (marce należącej do grupy VW) oddelegowano 100 inżynierów i mechaników, którzy mają już za sobą budowę kilku prototypów aut wodorowych i nie porzucają prac nad ich rozwojem.

Przeczytaj też: James May miał dość jeżdżenia po wodór na odległą stację

Podczas polskiej premiery nowego bateryjnego modelu BMW iX rozmawiałam z przedstawicielem koncernu z Monachium. Jego zdaniem na rozmowy o wodorze jest jeszcze czas. Póki co, firma zapowiada kolejne bateryjne premiery i konsekwentne ograniczanie emisji na etapie produkcji oraz rozwijanie gospodarki o obiegu zamkniętym.

W wodór inwestują natomiast południowokoreański Hyundai i japońska Toyota. Poważne inwestycje mają też w planach Stellantis i Renault. Propozycja pakietu regulacyjnego „Fit for 55” wskazuje, że wodór odegra ważną rolę w dekarbonizacji lotnictwa i transportu morskiego. Nadzieje na wodorowy transport mają i polskie firmy. Hitem tegorocznej edycji targów kolejowych Trako 2021 była premiera wodorowej lokomotywy produkcji Pesy. Chce jej używać Orlen.

KATEGORIA
E-MOBILNOŚĆ
UDOSTĘPNIJ TEN ARTYKUŁ

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies