Za nami seria zdarzeń, które mają przemodelować Unię Europejską, jej przemysł, rynek energii i podejście do transformacji. Jak mówią eksperci, widać zmiany i wyciągnięcie lekcji przez Komisję. Jednocześnie oceniają, że jest jeszcze co poprawiać w Clean Industrial Deal oraz Affordable Energy Action Plan
Komisja Europejska, zgodnie z obietnicą Ursuli von der Leyen, przedstawiła swoje propozycje dla przemysłu, energetyki, ale i klimatu, w mniej niż 100 dni od rozpoczęcia kolejnej kadencji. 26 lutego, oficjalnie, przedstawiono założenia Clean Industrial Deal (CID, Czysty Ład Przemysłowy, Pakt dla Czystego Przemysłu) oraz Affordable Energy Action Plan (AEAP, Plan na rzecz przystępnej cenowo energii).
Wszystkiego na temat tych wydarzeń dowiesz się z dwóch tekstów:
Co sądzą o nich eksperci? Jak mówi Green-news.pl Marcin Korolec, prezes Instytutu Zielonej Gospodarki i Fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych, widać, że Komisja Europejska zmienia myślenie o polityce klimatycznej. – To myślenie idzie w dobrym kierunku. Wcześniej polityka klimatyczna ograniczała się wyłącznie do tworzenia rynku na produkty przemysłów clean tech. Dziś komunikat zakłada wprost, że dekarbonizacja musi być również drogą do utrzymania konkurencyjności gospodarki europejskiej – ocenia.
Przeczytaj też: Eurobarometr prześwietlił wiedzę Polaków i obywateli UE
Podobnie widzi to Diana Maciąga z Polskiej Zielonej Sieci. – Stawiając na głęboką dekarbonizację przemysłu, innowacyjność i niezależność Europa ma szansę na coś więcej, niż równą konkurencję z USA. Może zredefiniować podejście do przemysłu w skali globalnej i pokazać prawdziwe przywództwo klimatyczne np. wymagając wysokich standardów środowiskowych i społecznych w łańcuchach dostaw – mówi.
Dzieje się więc to, o czym wspominano, kiedy tworzony był Zielony Ład, inna wieloletnia unijna polityka. Problem z nią od lat był taki, że szerokiej publice kojarzyła się z ograniczeniami i obostrzeniami, skupionymi wokół dbałości o klimat. Zupełnie nie przebijały się korzyści z postępującej dekarbonizacji, inwestycji w odnawialne źródła energii (OZE). Dlatego Wspólnota w obliczu wyzwań, jakie stawiają przed nią Chiny i Stany Zjednoczone, a także sytuacja geopolityczna, musiała nałożyć nową farbę na wcale nie takie nowe założenia.
Marcin Dusiło, koordynator projektu transformacji przemysłu w Forum Energii, zauważa z kolei, że Komisja z pomysłem podeszła do tego, jak Wspólnota powinna sobie radzić z niedoborami surowców. – Wprowadzenie postrzegania gospodarki obiegu zamkniętego (GOZ), jako elementu polityki przemysłowej i klimatycznej, a nie jedynie jako przyjaznego środowisku sposobu radzenia sobie z odpadami, jest warunkiem koniecznym do dekarbonizacji części branż, m.in. metalowej – mówi.
Dusiło dodaje, że zarówno Polska, jak i cała UE, jest uboga w surowce krytyczne dla modernizacji i dekarbonizacji gospodarki. Dlatego konieczne jest zmienienie myślenia o zasobach.
Pozytywnie na propozycje KE zareagowała branża wiatrowa. Organizacja Wind Europe nie kryje radości, że Bruksela dąży ku elektryfikacji – potrzebną, niskoemisyjną energię elektryczną, mogą zapewnić właśnie wiatraki. Jest też aspekt „europejskiego patriotyzmu". Sektor energetyki wiatrowej w Unii Europejskiej ma się naprawdę nieźle i stale rywalizuje na globalnych rynkach, pomimo presji ze strony chińskich producentów. Inny los spotkał branżę fotowoltaiczną, która od lat znajduje się w odwrocie na Starym Kontynencie.
Nic dziwnego, że są sektory, które otwierają szampana. Dusiło wymienia, że przecież planowana jest reforma opodatkowania energii. Właśnie na ceny prądu czy innych surowców energetycznych przemysł narzekał najbardziej. – Bardzo istotne znaczenie ma zauważenie potrzeb sektora energochłonnego. Warunkiem koniecznym do utrzymania produkcji w sektorach energochłonnych jest dostęp do przystępnej cenowo energii, Sygnał o wadze rozwoju i utrzymania w Europie clean-techów (spółek rozwijających czyste technologie – red.) ma duże znacznie z perspektywy wielkości naszego sektora przetwórczego. Fakt zaistnienia stabilnego popytu w przyszłości powinien motywować firmy do zagospodarowania nisz niskoemisyjnych. Tak może być np. z pompami ciepła lub bateriami, gdzie Polska ma dobrą pozycję startową na przyszłość – mówi.
Inne plusy CID i AEAP? Diana Maciąga wylicza, że 26 lutego wreszcie w świat poszła klarowna informacja na temat przyczyn wzrostu cen energii w Unii. – To nie polityka klimatyczna tylko zależność od importowanych paliw kopalnych wywindowały ceny. Komisja stawia też w centrum działań dekarbonizację europejskiego systemu energetycznego i efektywność energetyczną. Model gospodarczy UE oparty na relatywnie tanim gazie importowanym z Rosji zawalił się wraz z otwartą fazą inwazji na Ukrainę i nie ma do niego powrotu. Era taniego gazu się skończyła. Gwarantem bezpieczeństwa nie jest już święty paradygmat dywersyfikacji dostaw gazu, tylko dywersyfikacja alternatyw dla samego importu gazu – zielonej energii, biogazu i biometanu – a to rewolucyjna zmiana – mówi.
Eksperci i ekspertki nie ukrywają jednak, że pozostał im niedosyt po środowych prezentacjach. – W podejściu KE na tę chwilę jest „za mało Europy", a zaproponowane zadania mogą wydarzyć się za późno. Dajmy na to pomysł stworzenia Europejskiego Funduszu Konkurencyjności. Sama idea wydaje się ciekawa, ale on zacząłby funkcjonować najwcześniej w 2028 roku. Przecież to będą ostatnie miesiące prezydentury Donalda Trumpa. Biorąc to pod uwagę, jak bardzo zmienił się świat w trakcie pierwszego miesiąca rządów Trumpa, to uważam ten pomysł za nietrafiony – mówi Marcin Korolec.
Zwraca również uwagę na to, o czym mówiło się już w czasie, gdy zaczęły pojawiać się pierwsze przecieki i nieoficjalne, robocze wersje unijnych dokumentów. Komisja chce bardzo poluzować systemy pomocy publicznej, ale skorzystają na tym te państwa członkowskie, które na to stać. Gdzieś zanika idea unijnej solidarności i to w sytuacji, gdy AEAP zakłada przecież większą integrację systemów elektroenergetycznych wewnątrz wspólnoty.
– Rozumiem to trochę jak abdykację z podejścia „europejskiego" na rzecz „ratuj się kto może". A niestety, nie wszyscy mogą, nie we wszystkich państwach członkowskich finanse publiczne pozwalają na krajowe wsparcie. Inna jest zdolność do pomocy publicznej Litwy czy Bułgarii, a inna Niemiec czy Szwecji – wskazuje Korolec.
– Przyspieszenie rozwoju OZE poprzez uproszczenie procedur administracyjnych czy stworzenie stref rozwoju OZE są ważnymi, równoległymi strumieniami poprawek, jednak brakuje wciąż większego nacisku na neutralność technologiczną – dopowiada Marcin Dusiło.
Jest jeszcze wątek z AEAP, który Diana Maciąga nazywa „zgrzytem zakrawającym na strategiczną schizofrenię". Budził on zdumienie jeszcze jako nieoficjalna propozycja, a mianowicie – UE miałaby inwestować w infrastrukturę eksportową LNG. Z jednej strony Wspólnota ma więc się elektryfikować, ale z drugiej – zwiększy możliwości importowe skroplonego gazu.
– W propozycję, pod niewinną nazwą „podejścia japońskiego" wpleciono też opcję inwestowania unijnych pieniędzy i środków krajowych w budowę zagranicznych terminali eksportowych LNG w nadziei, że obniży to ceny gazu. Mamy fundować amerykańskim koncernom paliwowym terminale, które cen nie obniżą, a w dodatku powstaną za kilka lat. Kryzys kosztów energii trwa tu i teraz, i takich rozwiązań potrzebujemy. Parafrazując tekst Planu, bezczynność generuje większe koszty niż działanie – kwituje Maciąga.
Przeczytaj też: Polski atom utknął w brukselskiej poczekalni
Pomysł wzbudził sprzeciw m.in. ponad 50 organizacji, które wystosowały pismo do komisarza Dana Jørgensena, aby wykreślił z planów inwestycje w LNG. Na razie sprzeciw nie odniósł skutku, ale do realizacji propozycji z CID oraz AEAP jeszcze długa droga.
Fot. na zdjęciu Ursula von der Leyen / European Union, 2025